Książka jest sztuką
Książka jako autonomicznie istniejące dzieło sztuki
Książka artystyczna to pojęcie, które mieści w sobie wiele kategorii, wiele odmian, wiele sposobów jej rozumienia. Typologia jest obszerna, od takich realizacji, jak „książka artysty” po wydawnictwa artystyczne poświęcone sztuce.
Będę tu mówić o książce artystycznej, z którą mam do czynienia od niemal 30 już lat, o książce bibliofilskiej, niskonakładowej, drukowanej na specjalnych wiecznotrwałych papierach i ręcznie oprawianej, tworzonej przez wydawcę-artystę.
Nie jest to bynajmniej odkrycie naszych czasów. Książka od ponad 100 lat penetruje nieznane wcześniej przestrzenie, sytuując się na pograniczu poligrafii i malarstwa. Wymyka się dotychczasowym definicjom, niekiedy traci nawet całkowicie funkcję czytelniczą, jak np. rzeźbiarska „książka-przedmiot”.
Obecnie staje się to szczególnie interesujące, w związku przemianą jej formy, a właściwie jej sposobu istnienia, jaką przyniósł świat cyfrowy.
Z jednej strony staje się coraz bardziej wirtualnym, odciążonym, pozbawionym materii e-bookiem (czy też czymś, co go niebawem zastąpi), z drugiej zaś nie przestaje być przedmiotem jak najbardziej sensualnym, a nawet wyrafinowanym, kiedy musi przekazywać te treści i wartości, którym nie sprostał jeszcze cyberświat. I chyba długo nie sprosta nawet z jego nadchodzącą rewolucją sztucznych inteligencji.
Książka materialna zwraca się w stronę sztuki. Jest najlepsza i niezastąpiona jako jej propagatorka, ale też i ona sama staje się dziełem.
To już nie tylko ograniczony definicją „dokument piśmienniczy zapisu myśli ludzkiej w postaci publikacji”, to również przedmiot, który odważa się przemawiać swoją warstwą plastyczną, czyli spełniający tę samą funkcję co obraz.
Postaram się pokazać pewne jego cechy tego „przedmiotu” na przykładzie naszych realizacji.
Książka-Obraz jest manifestacją takiego właśnie myślenia. Z zamysłem umieszczona w specjalnie skonstruowanym pudełku, w passe-partout i w ramce niczym obraz lub grafika zawieszona na ścianie. (Ciekawe, podąża ów pomysł tą samą drogą, którą przebyła fotografia; jej początkową funkcją było wyłącznie utrwalanie zdarzeń i twarzy ludzi, a niedawno stosunkowo zaczęła być traktowana nie jak pamiątka, lecz ozdoba wnętrza.)
Powodem i źródłem tego pomysłu był fakt, że każdy z 35 egzemplarzy wykonanych w tej postaci jest inną kompozycja, inną metaforą, po prostu innym obrazem. Każdy z naszych kolekcjonerów ma zatem pewność, że jest właścicielem dzieła istniejącego tylko w jednym egzemplarzu. A skoro tak, to nie było sensu stawiać je na półce grzbietem do przodu. Należało wyeksponować unikalną pracę. Tak powstała Książka-Obraz.
Podobnie się mają sprawy, gdy zadamy sobie pytanie, jak można uprzestrzennić przedmiot zwany książką, czyli zbliżyć ją do rzeźby.
Na przykładzie tu demonstrowanych tzw. opraw inżynierskich można zobaczyć, że poprzez swoiste nadkonstruowanie okładki otrzymujemy obiekt ruchomy, istniejący w różnych płaszczyznach, działający na wyobraźnię, który wywołuje skojarzenie: o to Leonardo da Vinci.
Widzimy więc, że książka może być przedmiotem zdobiącym przestrzeń niczym obraz albo rzeźba. Widzimy, że z powodzeniem opanowała przestrzenie dotychczas przez nią nie zasiedlone.
Ale może być także i odwrotnie. Nie jest to zjawisko nowe, kiedy książka wchłania mogące istnieć niezależnie dzieła artystyczne, które stają się jej zawartością, jako ilustracje np. linoryty Andrzeja Czeczota w „Jak wam się podoba” Szekspira.
Jednak wydawca-artysta kreuje własne dzieło tak, aby jego elementy plastyczne związać, zintegrować jeszcze mocniej z tym, co jest książką ex definitione, czyli z tekstem. Dlatego w „Proroku” Gibrana cykl grafik Sławomira Chrystowa zatytułowany „Nasze wędrowanie” stanowi odrębną narrację i dopiero w zestawieniu z przekazem tej niezwykłej prozy poetyckiej, uzyskują razem wzmocnione znaczenie.
To już nie jest tylko ilustracja przy użyciu grafiki, lecz poezja grafiki splatająca się z poezją słowa. Pojawia się nowa jakość, wzbogaca się znaczenie.
W przypadku omawianego wcześniej Szekspira, niektóre ręczne oprawy nawiązywały kreatywnie do linorytów Czeczota, stanowiąc jakby dopowiedzenie jego interpretacji.
Dla nas jako wydawców-artystów istotna była i jest stale równoważność warstwy tekstu i grafiki. W przypadku „Proroka” mistyczny charakter sztuki Chrystowa wchodzi w dyskurs i jednoczy się z mistycyzmem Gibrana. W „Jak wam się podoba” ważny był ów specyficzny, rubaszny, syntetyczny styl Czeczota znakomicie współgrający z komedią Szekspira.
„Ogień zielonych księżyców” jest dziełem integralnym, osnutym na idei związania tekstów z symbolizującą witalność zielenią. Było to zamierzone przeciwstawienie się konwencjonalnemu postrzeganiu Haliny Poświatowskiej w kontekście jej przedwczesnej śmierci. „Relikwiarz pamiątek”, jak początkowo nazywał się „Ogień” jest niczym książka, w której schowano najcenniejsze, od serca pamiątki jej życia. W kopertkach, niczym liściki umieszczone są faksymila rękopisów jej wierszy, nieznane zdjęcia, przyklejone jak w albumie rodzinnym. Niektóre nawet wycięte w ząbki jak stare fotografie.
Ta książka działała na zmysły i uczucia, czego mieliśmy liczne dowody, nawet w takich krajach, jak Tajwan, gdzie ze względu na język nie mogła być odbierana jej zawartość treściowa.
Działamy w zgodnie z myślą, którą wyraził Joseph Conrad.
Dzieło, które stara się choćby najpokorniej, o miano sztuki, winno to uzasadniać pod każdym względem.